Jak radzić sobie ze złością dziecka

Krzyk, złość, tupanie nogami jest stałym elementem naszego życia. Pokrzyczymy, potupiemy, kogoś przy okazji rozzłościmy, na kimś coś “wymusimy” czy doprowadzimy do łez, ale w końcu nam przejdzie. Z pewnymi konsekwencjami lub bez ale przejdzie. Musimy przecież dawać ujście naszym emocjom, bo inaczej wybuchlibyśmy jak wulkan ze zdwojoną czy strojoną siłą.
Zdarza się, że mówimy naszym dzieciom:”Nie płacz, spokojnie już dobrze kupię ci/dam ci/pójdziemy…”, aby tylko nie doprowadzić do eskalacji “złych” emocji. Czy warto jednak blokować potrzebę wyrażania emocji własnym dzieciom, a zwłaszcza tę najtrudniejszą do okiełznania złość?
Nie bójmy się jej, jest ona nieodzownym elementem rozwoju naszych dzieci. Przecież te małe osoby na samym początku głównie za jej pośrednictwem uczą się pokazywać swoje stanowisko, sprzeciw, niezadowolenie na coś, bo przecież to umieć muszą. Przy czym uwierzcie ZAWSZE, ale to ZAWSZE obserwują, co my wtedy zrobimy, jak się zachowamy i jaki będzie efekt. Uczą się na przyszłość, jakie zachowania do czego prowadzą i je sobie zakorzeniają.
I tutaj naszym zadaniem jest pokazać, co działa, a co nie działa. Co jest adekwatne, a co zupełnie w żaden sposób nie skutkuje w kontakcie z drugą osobą. Rozumiem, że często najnormalniej w świecie czujecie się złymi rodzicami, bo nie wiecie co zrobić i chcecie jak najszybciej sytuację załagodzić, zwłaszcza gdy dzieje się w miejscu publicznym. Przypomnę coś, o czym już chyba pisałam, że dziecko potrzebuje granic, potrzebuje sygnałów, że coś jest nie tak, że jego zachowanie jest najnormalniej w świecie nieakceptowalne. Na to szansa pojawia się często właśnie wtedy, gdy dziecko dopada złość i niekontrolowane zachowania nią spowodowane. W takich sytuacjach możemy uczyć jak poradzić sobie z trudnymi emocjami, przy okazji tak, aby nie krzywdzić innych.

Najważniejsze to działać pewnie. Pozwalać naszemu dziecku się wyrażać. Rozumieć jego stanowisko, bo przecież może być złe, że nie kupimy mu jego ukochanej czekolady czy zabawki. Warto zjawisko nazwać: “Rozumiem, że jesteś zła/zły, bo nie chcę kupić ci czekolady, ale już dziś jadłaś/jadłeś coś słodkiego”. Dodatkowo ważne, aby starać się panować nad swoimi emocjami, co jest często ogromnie trudne. Im więcej emocji tym trudniej działać nam racjonalnie i sami zaczynamy dawać złe przykłady naszym dzieciom. Myślę, że my sami możemy dziecku nazywać, jak się czujemy (o ile jest w stanie do niego coś jeszcze dotrzeć :):”Jest mi przykro, jestem zła/zły, bo umawialiśmy się na jeden słodycz, a widzę, że nie chcesz naszej umowy dotrzymać”. Jeśli mamy czas, warto przeczekać falę złości i rozdzierającego płaczu komentując: “Poczekam, aż się uspokoisz i wtedy porozmawiamy”. Sami wiemy, że na wyżynach złości nie odbieramy komunikatów, a wręcz złoszczą nas one jeszcze bardziej, a przekrzykiwanie nic nie da oprócz większego zdenerwowania z obu stron.
Warto wtedy obserwować swoje dziecko, czy jest jeszcze na poziomie:”Nie dotykaj mnie, cokolwiek teraz powiesz, nic mnie to nie obchodzi, nie waż się mnie teraz dotykać, a tym bardziej przytulać!”, jeśli tak to dać mu jeszcze chwilę. Nie zaszkodzi przypomnieć mu jakie jest nasze stanowisko w sprawie i potwierdzić, że złość, płacz w tej sytuacji nic nie zmienią. W pewnym momencie złość przemienia się w spoglądanie w Twoim kierunku i już realny smutek, bez tego drapieżcy, który był widoczny wcześniej. Jest to spowodowane wyrzuceniem z siebie emocji i dostrzeżenie, że w sumie oprócz tego nic nie dało się osiągnąć. Warto wtedy swoje dziecię przytulić, ale nie zaszkodzi zapytać:”Chcesz się przytulić?”, aby dziecko poczuło, że po części jednak może nad czymś zapanować 🙂 Nawet jak powie nie, to pewnie za jakiś czas mały buntownik samowolnie będzie w Twoich ramionach 🙂 Bierzemy oddech pełen ulgi i już wiemy, że nasze słowa zaczynają docierać. Powtórnie warto nazwać, że rozumiemy, że jest złe/smutne itd. bo… ale…. i ustalamy, że jutro czy w inny dzień to kupimy, albo gdzieś pojedziemy, albo cokolwiek i ZAWSZE, ale to ZAWSZE to robimy, choćby świat się walił!!!! Dziecko musi wiedzieć, że bierzemy na serio ustalenia z nim, inaczej, następnym razem nic to nie pomoże.
Jeśli mi szanujemy dziecko i dane mu słowo, ono też będzie robić tak samo.
Spróbujcie, może akurat ten sposób będzie dobry dla Waszej pociechy. Trzymam kciuki, powodzenia!