Pomysł na własny film klatkowy
Na Mikołajki Leo dostał książkę "Jak powstaje sztuka", której autorami są Alexandra Májová i Oldrich Ruzicka. Okładka jej wygląda tak:

Mamy już dwie książki z tej serii i Leo je uwielbia (na pewno o nich napiszę). W tej Mikołajkowej najbardziej uwagę Leona na ten moment przyciągnął rozdział: "Sztuka animacji", w której szczegółowo opisany jest jej proces powstawania od samych jej początków aż do teraz. Wpadłam na pomysł, że zrobimy swoją własną animację klatkową, dość starą i coraz mniej stosowaną metodę animacji. Nie wiem, czy wiecie, ale "Miś Koralgol" i "Miś Uszatek" były tworzone właśnie tą metodą. Pokrótce chodzi tu o to, że za każdym pojedynczym ruchem postaci odpowiedzialna jest seria zdjęć, mnóstwo cierpliwości i precyzji.
Miałam pomysł, ale realizacja odbyła się przy zaangażowaniu Leona i mojego męża. W pierwszej fazie, chłopaki zbudowali scenografię z klocków Lego. Ich pomysł skupił się na pokoju z aneksem kuchennym i sypialną w jednym :). Baaaardzo fajnie wyszedł, byłam pod wrażeniem. Potem wybór padł na bohaterów animacji, którzy dość szybko zostali wybrani. Gdy już wszystko było gotowe, mąż mój na telefonie zainstalował darmową aplikacja Stop Motion (to nie jest lokowanie produktu:)). Aplikacja pozwala na robienie serii zdjęć, którą później można obejrzeć w formie filmu. Im więcej zdjęć, tym płynniejszy ruch bohatera w efekcie końcowym. Leon założył czapkę swojego brata (wyglądał jak prawdziwy hipster/artysta :)) i powiedział, że od teraz jest filmowcem.
Wymyślaliśmy wspólnie scenariusze, a potem je realizowaliśmy. Okazało się, że spektakularny efekt końcowy, ściśle zależny jest od pomysłu, zaangażowania, precyzji i cierpliwości. Nauka samych dobre umiejętności :) Tak więc zabawa stała się nauką. Niestety z udziałem telefonu, co na co dzień staram się kontrolować, ale w tym wypadku korzyści było więcej. Naprawdę szczerze polecam. Czuje, że kolejna misja pt.:"Poszerzamy horyzonty" is completed. Spróbujcie, a nie pożałujecie :)
Oto efekt końcowy, jednego z pomysłów: